środa, 15 września 2010

JAPOŃSKIE PORADY OFICJALNE

podajemy za TVP.INFO:

Japońskie kobiety liczą na to, że nowa, specjalna szkoła pomoże im zdobyć męża. Uczą się w niej m.in. jak się kłaniać, ozdabiać stół i siadać tak, by zaimponować teściom.

W czasach, gdy coraz więcej Japończyków ma problemy ze znalezieniem drugiej połówki i wejściem w związek małżeński, niektóre singielki doskonalą swoje umiejętności w „polowaniu na męża” w nowej, specjalnej szkole.

Tokijska szkoła „Infini” ma w swojej ofercie różne zajęcia – wszystkie mające ułatwić „tego jedynego”. Nauczyciele mówią jak rozmawiać, jak się elegancko kłaniać, by zachwycić nie tylko wybranka, ale też jego rodziców. A okazuje się, że zrobienie wrażenia na japońskich rodzicach jest niezwykle ważne. Bez ich zgody, ślubu nie będzie.

– Nigdy nawet nie pomyślałam, że matka mojego chłopaka może odgrywać tak ważną rolę i musi mnie lubić. Skupiałam się tylko na związku z chłopakiem, ale teraz zdałam sobie sprawę, że naprawdę muszę zacząć się starać, by zaimponować przyszłym teściom – mówi Kozue Sugawara, 29-letnia uczennica, która już przy poprzednim związków liczyła na ślub.

Według rządowych statystyk, dwie trzecie kobiet poniżej 34 roku życia jest niezamężnych. Nie pomagają nawet prawie 4 tys. firm specjalizujących się w swataniu.

Szkoła ma obecnie 30 uczennic i prawie tyle samo uczniów, ale panowie rzadziej pojawiają się na zajęciach. Mężczyźni także mogą się tu udać po pomoc, ale oczywiście dla nich jest opracowany inny program „polowania na żonę”.

Instruktorzy w szkole oceniają sposób, w jaki uczennice się ubierają, stoją, siedzą, krzyżują nogi i wysiadają z samochodu. Średni wiek słuchaczek to 30 lat, a roczna opłata wynosi 200 tys. jenów.

Panie są przekonane, że ta inwestycja się zwróci. 32-letnia Mei Oda wie czego chce. „Szukam mężczyzny, który zarabia przynajmniej milion jenów rocznie (ok. 300 tys. zł), nie będzie chciał, bym wprowadziła się do jego rodziców i będzie się o mnie troszczył” – mówi ta pracownica biurowa.

Wśród wielu lekcji, są też zajęcia z podawania jedzenia i dekorowania stołu, po których przychodzi czas na półgodzinną symulowaną randkę z nauczycielem. „Parze” cały czas przygląda się dyrektorka szkoły, która ocenia każdy ruch podopiecznej.

– Dostałam 75 punktów na 100. Powiedziano mi, że ogólnie wypadłam dobrze, ale na chwilę zapadła cisza, a to jest oceniane negatywnie – relacjonuje 24-letnia konsultantka zdrowotna Yumeko Tekeuchi.

link do źródła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz